Sporty sylwetkowe wymuszają, aż przesadnej systematyczności i poukładania, każde wyjście na dłużej wiąże się z braniem jedzenia w pojemnikach tak aby o wyznaczonej porze móc zjeść zaplanowany posiłek. Co jednak gdy wydarzy się nam spontaniczny wyjazd? Awaryjna sytuacja lub zwyczajnie nie mamy czasu na przygotowanie posiłków na drogę? Koniec świata? Mac Donald's lub Hot Dogi z Orlenu? Nie... Trzeba jedynie wejść to pierwszego lepszego sklepu, a nawet na stację benzynową by kupić niezbędne produkty. Oto moja propozycja jakich produktów szukać by nie mieć wyrzutów sumienia, że nie wzięliśmy pojemników.
Węglowodany:
Królem wyjazdów są Wafle Ryżowe. 80% to węglowodany, bardzo wygodne i smaczne (to już subiektywna opinia), a do tego nie trzeba ich podgrzewać, przygotowywać itd. Można je jeść solo lub z innymi produktami, nie mają uciążliwego zapachu więc można nawet jeść w zatłoczonym przedziale w pociągu. Świetne makro, niska cena, po prostu same zalety!
Alternatywą są chlebki typu Waza lub dobrej jakości pieczywo.
Białko:
Tutaj koronę otrzymuje Serek Wiejski. Wiem, że moda teraz każe eliminować nabiał z diety, ale jeżeli nie jesteś w tych kilku procentach ludzi z nietolerancją laktozy, sięgaj po ten produkt bez obaw. Opakowanie serka to około 25g białka, kilka gramów węglowodanów i tłuszczu. Również baz zapachu, wygodne do spożycia, dostępne praktycznie wszędzie i tanie. Niewątpliwym argumentem za tym by je wybrać jest fakt, że smakują idealnie zarówno ze słodkimi dodatkami jak owoce, dżemy itd jak i solą do dań wytrawnych.
Alternatywą jest tuńczyk z puszki lub w dobrych sklepach dobrej jakości wędlina na wagę.
Tłuszcze:
Tutaj już nie ma jednogłośnego zwycięzcy. Kupno butelki oleju tłoczonego na zimno to nie "turystyczna" forma, ale Łosoś wędzony wydaje się najlepszym wyborem. Ostatnio coraz więcej złej sławy na jego temat ale zjedzony raz na jakiś czas nie odbije się negatywnie na naszym zdrowiu. Prócz zdrowych tłuszczy omega jest dodatkowym źródłem pełnowartościowego białka więc to jego mocna strona. Gorzej wypada jeśli chodzi o zapach i cenę... Ale na zimno smakuje idealnie więc znalazł się na liście. Wygodny i smaczny więc dla mnie to wystarcza.
Na koniec TIP ode mnie. Zawsze przy zakupach czy na targach zbierajcie tak zwane "Sample" czyli małe porcje odżywek w wygodnych saszetkach. Wtedy wystarczy tylko woda i mamy problem z głowy gdy chcemy na szybko uzupełnić makro w diecie. Ja jestm ich wielkim fanem, nie zajmują dużo miejsca, mają długą datę przydatności do spożycia, a przy okazji można potestować nowych smaków.
Alternatywą są orzechy, Mieszankę Studencką można kupić praktycznie wszędzie (często na dziale z chipsami).
Co sądzicie o moich propozycjach? Jak sobie radzicie na wyjazdach gdy awaryjnie trzeba coś zjeść? Macie swoich faworytów? Jeżeli tak to piszcie w komentarzach, chętnie zobaczę jak inni sobie radzą w niezapowiedzianych sytuacjach.