Gdy czytacie ten wpis ja prawdopodobnie jestem na plaży i wygrzewam się w słońcu (o ile pogoda dopisze bo polskie morze to zawsze loteria :) )
Tuż przed wyjazdem dokonałem ostatecznych pomiarów aby zobaczyć efekt mojej redukcji, która rozpoczęła się marcu.
Prawie 5 miesięcy redukcji to kawał czasu...Łącznie było to 22 tygodnie deficytu kalorycznego. Przy założeniu, że optymalna utrata wagi to 0,5 kg na tydzień zaplanowałem, że na urlopie waga pokaże 81, 82 kilogramy (waga z końca masy to 92,5kg więcej szczegółów można przeczytać TUTAJ>>>)
Oto jak wygląda porównanie po tych 22 tygodniach:
Waga - 92,5 kg -> 80kg /12,5kg mniej :)
Obwód ramienia 42,5 cm -> 39cm /3,5cm mniej :(
Obwód uda - 66,5 cm -> 60cm /6,5cm mniej :(
Obwód łydki - 42 cm ->40cm / 2cm mniej ;/
Odczucia?
Wagowo mój plan został zrealizowany w 100%, a nawet z lekką nadwyżką. Moim celem nie było schudnięcie jak największej ilości kilogramów ponieważ szybszy proces spowodował by tylko jeszcze większą utratę masy mięśniowej, a jak wiecie każdy kilogram buduje się potwornie ciężko będą "naturalnym".
Przyznam się Wam szczerze, że już dawno nie byłem tak lekki, moja waga zazwyczaj oscylowała w granicach 90kg (maksymalnie było to 96kg) więc czuje się bardziej komfortowo w życiu codziennym. Najgorszy jest jednak fakt, że tak mocno ucierpiały obwody ramion i nóg...Ubrania zrobiły się nieco za duże, ręce mam jak gimnazjalista...ale skoro tyle tłuszczu w nich zalegało to nie żałuje.
Jak wyglądał cały proces redukcji?
Pierwsze tygodnie to obcięcie kcal o około 500 poniżej wyliczonego zapotrzebowania, a następnie obcinanie kcal co jakiś czas. Niestety przy tak niskiej kaloryczności nie czułem się dobrze, chodziłem ciągle głodny więc postanowiłem rozpocząć sprawdzony już wcześniej Intermittent Fasting czyli okresowy post. Początkowo okno żywieniowe ustaliłem w przedziale 14-20, pozostałe 18 godzin było postem, w ostatnich tygodniach skróciłem je do 5, a czasem nawet 4 godzin. Pomimo takiej samej energetyczności pożywienia komfort psychiczny był o wiele większy bo przez te 4-6 godzin byłem najedzony do syta. Każdy kto próbował IF wie jak miłe to uczucie po kilkunastogodzinnym poście.
Czego nauczył mnie ten okres redukowania masy?
Przy dłuższej redukcji uświadomiłem sobie jak wielką rolę podczas treningu odgrywa jedzenie. Początkowo spadki siły nie są aż tak duże ale pod koniec długi deficyt kaloryczny był baaardzo widoczny. Każda partia mięśniowa "dostała po tyłku". Dla zobrazowania regresu siłowego przykład wyciskania na klatkę: 130 kg - 6 powtórzeń vs 100 kg 6 powtórzeń. Jest to trzecia seria tego ćwiczenia w obu przypadkach, a sami przyznacie, że 30 kg mniej robi wielką różnicę. Tak więc nie odżywki i suplementy mają szczególne znaczenie lecz zwykłe jedzenie i jego kaloryczność dają prawdziwą moc.
Suplementacja?
Przed każdym treningiem siłowym 10g BCAA Pure Ostrovit oraz 10g PUMP z tej samej firmy. Po treningu 35g białka whey C-6 z Hi-Tec. Nie korzystałem z żadnych spalaczy tłuszczu itd. W dni bez treningu siłowego nie było żadnej suplementacji.
Plany na przyszłość?
Obecnie dwa tygodnie urlopu z rodziną. Całkowity brak treningów, możliwie maksymalny czas spędzony na świeżym powietrzu i relaks. Po powrocie 2,3 tygodnie roztrenowania nadal na niskich kaloriach (aby zrównoważyć to co zjadam na urlopie, a pewnie jest tego sporo). W połowie września planuje Reverse Diet i cotygodniowe dokładanie po około 100 - 150 kcal. Czy wystarczy mi silnej woli po urlopie aby tak zrobić i nie zalać się całkowicie? Nie wiem... Ale mam taką nadzieję.